ACTUS HUMANUS – reportaże z koncertów w greckokatolickej konkatedrze w Gdańsku
CZWARTEK 29.03.2018
IL PIANTO DI MARIA
SONIA PRINA / AKADEMIE FÜR ALTE MUSIK BERLIN
AHR 2018 – Sonia Prina, Akademie für Alte Musik Berlin & Stefan Plewniak
Actus Humanus Resurrectio // reportaż z drugiego dnia festiwaluSonia Prina // Akademie für Alte Musik Berlin // Stefan Plewniakvideo: Łukasz Herod
Opublikowany przez Actus Humanus Piątek, 30 marca 2018
Wnętrze greckokatolickiej obecnie świątyni w ciekawy sposób dialogowało z rozbrzmiewającymi w nim dźwiękami: religijna muzyka luterańska, katolicka oraz „pogańska”, nawiązująca do mitologii greckiej, dopełniały się znakomicie, tworząc razem opowieść o bólu i tęsknocie, które nie mają narodowości, płci ani wyznania. Niezawodna Akademie für Alte Musik Berlin rozpoczęła występ od Concerto grosso F-dur op. 6 nr 2 HWV 320 Handla – muzyki o włoskim rodowodzie, w której słychać zafascynowanie Mistrza z Halle dziełami Corellego, ale i kształtujący się własny język dźwiękowy kompozytora. W interpretacji berlińskich muzyków czuć było przede wszystkim cudowną lekkość, śpiewność i precyzję – to jeden z tych zespołów, które grają jak jeden żywy, wielogłowy organizm. Do tego muzycznego zwierzęcia dołączyła Sonia Prina – śpiewaczka obdarzona głębokim, ciepłym kontraltem, którego brzmienie zdołało rozgrzać chłodne kościelne wnętrze. Il pianto di Maria, przedstawiająca cierpienie Marii pod krzyżem kantata Giovanniego Battisty Ferrandiniego, długo przypisywana Handlowi, w oryginale przeznaczona na sopran, w interpretacji Priny zabrzmiała z prawdziwą pasją – w podwójnym tego słowa znaczeniu. Lamentem bez słów był koncert Locatellego z podtytułem Il pianto d’Arianna. Solową partię skrzypiec stworzoną przez Paganiniego XVIII wieku fenomenalnie wykonał koncertmistrz Akamus, Bernhard Forck. Sonia Prina ponownie ukazała swój kunszt w krótkiej Bachowskiej kantacie na alt Widerstehe doch der Sünde BWV 54. Oszałamiające zakończenie dzieła ze zstępującym chromatycznie motywem kroczącego basu, ukazującym zarówno diabła sprowadzającego grzech, jak i opadanie grzesznych więzów z człowieka budzącego się do prawdziwej wolności, stanowiło prawdziwy punkt kulminacyjny koncertu. Wieńczący wieczór – operowy w stylu i niezwykle wirtuozowski – motet Longe mala, umbrae, terrores RV 629 Vivaldiego był deserem po barokowej uczcie zmysłów. Na bis Prina oraz berlińscy muzycy wykonali arię But who may abide the day of his coming z Handlowskiego Mesjasza: pełną nadziei i niepokoju zapowiedź nadchodzących wydarzeń.Źródło: notatki humanus actus z II dnia festiwalu
PIĄTEK 30.03.2018
ADORATIO SANCTAE CRUCIS
MARCEL PÉRÈS / ENSEMBLE ORGANUM
AHR 2018 – Marcel Pérès & Ensemble Organum, Zygmunt Magiera & Octava Ensemble
Actus Humanus Resurrectio // reportaż z trzeciego dnia festiwaluMarcel Pérès // Ensemble Organum // Zygmunt Magiera // OCTAVA ensemblevideo: Łukasz Herod
Opublikowany przez Actus Humanus Sobota, 31 marca 2018
To, co wydarzyło się wieczorem w kościele św. Bartłomieja, trudno właściwie nazwać koncertem. Marcel Pérès i jego Ensemble Organum, powracający na festiwal Actus Humanus po prawie pięciu latach, odprawili misterium, rytuał pomagający zatrzymać bieg czasu i dotknąć innego wymiaru człowieczeństwa. Legendarni muzycy, od wielu lat badający różne tradycje europejskiego śpiewu chorałowego i polifonicznego, przywołali tym razem obrzędy rytu benewentyńskiego. To tradycja katolickiego księstwa longobardzkiego, która swój renesans przeżywała w drugiej połowie pierwszego tysiąclecia. Adoracja Krzyża, fragmenty Wigilii Paschalnej i Mszy Wielkanocnej wykonywane przez śpiewaków Ensemble Organum kroczących wokół kościoła w miarowej, hipnotycznej procesji, zabrzmiały niczym głos innego świata, odległego od wszelkich niepotrzebnych ozdób, kostiumów, fałszu.
We współbrzmieniu męskich głosów, charakterystycznym dla południowowłoskich tradycji śpiewaczych (niektórym śpiew ten skojarzył się zapewne z polifonią korsykańską lub sardyńską) uważny odbiorca mógł odnaleźć prastarą ścieżkę wiodącą do zrozumienia istoty nie tylko muzyki, lecz także tego, jak poprzez ciało jesteśmy w stanie dotknąć ducha. Warto pamiętać, że starożytne greckie słowo pneuma oznaczające tchnienie życia, ducha, jest także po prostu powietrzem wypełniającym nasze płuca, gdy mówimy, medytujemy, śpiewamy.
Ken Wilber w Krótkiej historii wszystkiego pisał: „Czy to szaleństwo? Czy mistycy i mędrcy są wariatami? Bo wszyscy opowiadają różne wersje tej samej historii? Ta historia mówi o tym, jak to budzisz się któregoś ranka i odkrywasz, że jesteś nieoddzielny od Wszystkiego, bezczasowo, wiecznie, nieskończenie. Tak, być może ci szaleńcy boży są wariatami. Być może są to mamroczący idioci stojący przed Otchłanią. Być może potrzebują miłego, wyrozumiałego terapeuty. (…) Sądzę, że są stopieni ze Wszystkim i Kosmos śpiewa ich głosami, a Duch prześwieca przez ich oczy. Sądzę również, że odsłaniają twarz jutra, otwierają nas na sedno naszego przeznaczenia, które spełnia się również już teraz w bezczasowości tej właśnie chwili, i w tym wstrząsającym rozpoznaniu głos mędrca staje się twoim głosem, oczy mędrca stają się twoimi oczami, mówisz językami aniołów i płoniesz ogniem urzeczywistnienia (…). Wszystko rozwija się nie wokół ciebie, ale w tobie”.
I to jest chyba najlepsze podsumowanie wielkopiątkowego wydarzenia w murach gdańskiego kościoła św. Bartłomieja. Źródło: notatki humanus actus z III dnia festiwalu*************************************************************
Wieczorem – niezawodny Ensemble Organum z programem Adoratio Sanctae Crucis poświęconym chorałowi benewentyńskiemu, stworzonemu przez Longobardów. Marcel Pérès przygotowując ten program posługiwał się rękopisami z biblioteki kapitulnej w Benewencie. Ciekawe, że Longobardzi, wywodzący się przecież ze Skandynawii, odprawiali liturgię zarówno po łacinie, jak i po grecku (co pasowało do kościoła św. Bartłomieja, który pełni dziś funkcję kościoła grekokatolickiego). Słuchając greckiego śpiewu wciąż wspominałam nieodżałowanego Lycourgosa Angelopoulosa, który swego czasu dał tyle temu zespołowi. Teraz „grecką stronę” przejął Frédéric Tavernier-Vellas, dawny współpracownik Angelopoulosa (Pérèsa zresztą też), odznaczający się mocnym głosem. Cała zresztą piątka śpiewaków (licząc szefa), którzy wystąpili, to weterani zespołu; każdy zresztą prowadzi też własną działalność i własne formacje. Ich mistrzostwo polega na absolutnej naturalności, nie na pięknie głosów; ich piękno jest chropawe jak mur średniowiecznej katedry. Przemieszczali się po kościele procesyjnie, śpiewali w ustawieniu na wprost do siebie, a podczas części Sanctus wręcz tyłem do publiczności, zwracając się w stronę ołtarza – obecnie carskich wrót i wiszącego nad nimi krucyfiksu. Wszystko to razem stworzyło atmosferę niepowtarzalnego misterium, po którym można było tylko dać owację na stojąco.Ten repertuar Ensemble Organum nagrywał bardzo dawno, w 1993 r. Z Angelopoulosem oczywiście; wczoraj z tamtego składu poza szefem był jeszcze Antoine Sicot. Źródło:szwarcman.blog.polityka
SOBOTA 31.03.2018
ALESSANDRO SCARLATTI: MISSA DEFUNCTORUM
PAOLO DA COL / ODHECATON
AHR 2018 – Paolo Da Col, Odhecaton & Małgorzata Fiebig
Actus Humanus Resurrectio // reportaż z czwartego dnia festiwaluPaolo Da Col // Odhecaton // Malgosia Fiebigvideo: Łukasz Herod
Opublikowany przez Actus Humanus Niedziela, 1 kwietnia 2018
Dzięki wieczornemu koncertowi w kościele św. Bartłomieja publiczność festiwalowa powróciła do nastroju refleksji i zadumy: znakomity zespół Odhecaton („sto pieśni”) pod dyrekcją Paolo Da Cola wykonał rzadko prezentowaną muzykę liturgiczną Alessandra Scarlattiego. Missa defunctorum (msza żałobna) zachwyciła subtelnymi, jasnymi w kolorycie – mimo eschatologicznej treści – współbrzmieniami. Pod słońcem Neapolu nawet muzyka żałobna brzmi łagodniej. Scarlatti senior objawia się w tej muzyce jako następca stylu Palestriny – szlachetne, pozbawione dysonansów harmonie niosą ukojenie, są odbiciem brzmienia doskonałych sfer kosmicznych, o których pisał już Pitagoras. Zasłuchawszy się w idealnie zgrane głosy włoskich śpiewaków, można było odpłynąć w błogość. Podobnie było w Miserere i Magnificat – w tych dziełach do śpiewaków dołączyli instrumentaliści oraz jedna śpiewaczka. Rewers operowej, bardziej dramatycznej twórczości Scarlattiego to rajski ogród – tak można wyobrażać sobie ponadczasowy śpiew aniołów. Inną iście anielską pieśń Odhecaton, który do Polski przyjechał dopiero drugi raz, wykonał na bis: zabrzmiało cudowne Da Pacem Domine Arvo Pärta, ponadczasowa prośba o pokój. Źródło: notatki humanus actus z IV dnia festiwalu
FOTOGRAFIE: actushumanus.com
GRECKOKATOLICKA KONKATEDRA I SANKTUARIUM ŚW. BARTŁOMIEJA W ZDJĘCIACH